niedziela, 12 marca 2017

Lajf is brutal.

Czasem zderzenie z tą mało psią rzeczywistością w naszym życiu bywa dość trudne.Mówię tutaj o przystosowaniu się i uodpornieniu na zbędne komentarze,nieprzyjemne przytyki czy wszelkie krytyki,aluzje,kpiny i wyrzuty sumienia.


1.Przyjaciele:
Ci nie psiarze,którzy non stop powtarzają,że ważniejszy jest dla Ciebie "głupi pies","po co marnujesz czas na ćwiczenia z nim jak i tak nigdzie nie chcecie wystąpić","wydałabyś lepiej kasę na alko,papierochy i jakiś fajny ciuch".Ich szorstkie podejście do Figi doprowadza mnie do szału,oschłe nastawienie w stosunku do całej populacji psów nie pomaga w poprawieniu i tak nadszarpniętych relacji.Twierdzenie,że "to tylko pies" sprawia,że dostaję białej gorączki.
Kiedy Figa skacze z radości,by się przywitać jest(delikatnie mówiąc) odtrącana,ponieważ "podrapie mnie","mam nowe spodnie","pewnie jest brudna" itd.
Pokazując sztuczki mam wrażenie,że zaraz umrą z nudów,jakikolwiek,choćby mało psi temat zbywają.Na pytanie "czy planujesz psa" odpowiadają "nie,bo nie chciałabym zbzikować tak jak ty". Wyrzuty sumienia prawione za każdym razem,kiedy nie chcesz się z nimi umówić bo idziesz na "jakiś nudny spacer"(prawda jest taka,że gdyby powiedziały wcześniej to nie byłoby problemu),nie masz dla nich czasu i olewasz je dla kundla

2.Rodzice:
Nasi dobrodzieje i nadzorcy skarbonki w jednym.Już dawno większość z nich uroiła sobie,że mamy fioła,a tą ikrę,którą okazujemy przy tresurze powinniśmy przekładać na naukę.Nasza miłość do pupili jest dla nich niejasna,oni najczęściej potrafią strofować i prawić kazania na temat "jak żyć,by osiągnąć sukces".Prawnik,lekarz,prokurator,architekt-zawody akceptowane.Treser psów-"zwariowałaś?nic nie zarobisz,nie zapewnisz sobie przyszłości i będziesz do końca życia żałować".Kupując Fidze kolejne prezenty(nie wiem jak wy)jestem zmuszona chować wszystkie rachunki.Jednak moja bojowość jest na najwyższym poziomie jeśli chodzi o kolejną burę pt."znowu jej coś kupiłaś?!".Nie trawię,kiedy moi rodzice ingerują i mieszają się do psiego świata,nic o nim nie wiedząc.Niektórzy po prostu nie potrafią docenić tego co sprawia nam przyjemność,naszego zaangażowania w sprawy,które nigdy nie będą ich dotyczyć(niestety).

3.Szkoła:
Jeśli ktoś ma parcie na szkło i chce osiągnąć sukces(czasem pod presją rodziców) musi liczyć się z tym,że będzie zmuszony zaniedbać psa i całą resztę obowiązków wobec niego.Koniec z codziennymi,długimi spacerami,ćwiczeniami,tresurą,wyjazdami(nie nakłaniam w tym punkcie do olania szkoły i skupieniu się tylko na psie od razu mówię😂).Myślę,że każdy z nas może tak zorganizować sobie czas,by znaleźć choćby chwilkę na przyjemności.Czasami jednak zaślepieni naszą ambicją koncentrujemy się tylko na nauce,siedząc przy biurku 24/ha.Namnażające się kartkówki i sprawdziany,jednak nie ułatwiają sprawy,ale pamiętajcie,że taki pół godzinny spacerek potrafi odstresować i  poprawić nastrój,a jeśli rodzice będą mieli coś przeciwko to pokażcie im ten artykuł:

  • http://www.redefineyourself.pl/25-powodow-dla-ktorych-warto-spacerowac


 
Mój mały zdobywca.💗💗💗Niech sobie mówią co chcą,ale ja i tak kocham ją najbardziej na świecie.

12 komentarzy:

  1. Niestety, strasznie prawdziwe :/

    OdpowiedzUsuń
  2. Moi znajomi bardzo lubią moje psy:) ale tez nie gadam z nimi o psach praktycznie wcale i jak mam psa s ich towarzystwie to nic z nim nie robie, mam czas na to kiedy indziej. Moi rodzice tez nie maja z tym problemu. Sama uwazam, ze nie mozna przesadzac i zyc tylko psami

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie jest podobnie jeśli chodzi o przyjaciół/znajomych.. Jeśli chodzi o rodziców to już się przyzwyczaili, wiedzą, że to jest coś co kocham i mówią, że to są moje pieniądze, więc mogę je wydawać na co chce tylko żebym później nie żałowała :D
    Pozdrawiamy, W&K

    OdpowiedzUsuń
  4. Moi rodzice nie mają problemu z moim zbzikowaniem na punkcie psów,wiadomo czasem jest,,po co kolejna obroża/zabawka skoro ma już kilka" ale to nie jest złośliwe tylko po prostu..to rodzice wiec sobie mówią. Z moimi znajomymi nie rozmawiam raczej o psach jednak czasem sami o nie pytają z ciekawością ,,a jakie to treningi,a co to za zawody" itp. ��
    swiaymoichzwierzakow.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Moi przyjaciele lubią mojego burka i chętnie się z nim bawią szarpią, a nawet próbują coś posztuczkować z kudłaczem. Moja przyjaciółka zanim mnie poznała była całkiem zielona w temacie psów i ledwo odróżniała Laba od Goldena, ale po pół roku spędzonym ze mną dumnie chwali się, że wie co to kennel! Przyjaciele nigdy nie mają nic przeciwko, że zabieram psa z nimi na spotkanie, albo poświęcam mu dużo czasu rozumieją to i w pełni akceptują :D
    Ale też nie zatruwam im życia moim kundlem. Rodzice też się już przyzwyczaili, że co i rusz przychodzi nowa zabawka, obroża czy jakaś inna piedrółka dla bureczka.
    Pozdrawiamy!
    odszczekajtoblog.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja na temat psów nie rozmawiam z nikim. Nie znam osobiście żadnego psiarza, z którym mogłabym podyskutować o psim świadku, a zwykli śmiertelnicy przytakują tylko głową w rytmie moich słów, nie wiedząc nawet o czym mówię. Szczerze mówiąc to nikt z mojego otoczenia nie rozumie jak można tyle czasu spędzać z psami, wydawać na nie tyle kasy, bo przecież mogłabym za to kupić sobie jakiś ciuch...

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja chodzę do szkoły z jedną psiarą więc mam z kim gadać o psach, lecz jednak innym znajomym nie narzucam psiego tematu bo wiadomo, nie każdy chce o tym rozmawiać :P Moi rodzice też nie lubią gdy kupuję psu nowe rzeczy, zawsze zamawiam z koleżanką podczas wspólnego zamówienia lub jakoś tak sobie radzę, haha xD

    OdpowiedzUsuń
  8. Może moi znajomi, koledzy, przyjaciele są wyjątkowi ale jeszcze nigdy nie obrażali ani mnie ani mojego psa, a jak już to nie na serio tylko na żarty słowo rzucone w przestrzeń nigdy na poważnie. Rodzice nie mają pojęcia ile wydaje na psa rachunki kolekcjonuje ale watpie by kiedykolwiek bym im je pokazała może za ileś lat, teksty że dużo wydaje na psa nie są mi obce. Wiadomo poględzą ale w sumie nie mają nic do gadania 😊 kiedy opowiadam o psie słuchają a jak widzę że ich przynudzam to zmieniam temat na nie psi. Wiele razy słyszałam (tylko w domu) "york głupi, nie do szkolenia", a że takie rzeczy po mnie spływają tak było też w sprawie psa. Teraz slyszę "muszę Ci przyznać Funy nie jest głupi" śmieszą ich sztuczki w sensie podobają im się i zachwycają się jak je Funy wykonuje, co więcej każdy ma swoją ulubiona np. tata uwielbia jak Funy podnosi tylnie łapy i stoi na przednich, kol uwielbia zdechł pies.
    Jeśli znajomi namawiają by porzucić coś co się kocha na rzecz tego co im sprawia przyjemność może warto się zastanowić czy to nie czas by zmienić takich "przyjaciół", może nie jest to łatwe ale w większości jest to najlepsza decyzja której potem się nie żałuję😉 czasem nie warto siedzieć w czymś co nic nam nie daje.
    Mnie denerwuje jedna rzecz: osoby które mniej wiedzą prubijące wmówić mi że nie mam racji. Mówię dziękuję, dowidzenia, wychodzę!😁

    OdpowiedzUsuń
  9. Tylko psiarze zrozumieją. Mam to samo.

    OdpowiedzUsuń
  10. Znam to!
    Przyjaciele? Mam ich niewielu,a o psach rozmawiam z jedną z nich, która mimo braku psa rozumie moje decyzje (osoba jedna na milion).
    Ze szkoła raczej nie mam problemów, głównie z powodu znajomości materiału (konkursy). Rodzice natomiast... szkoda mówić. "Po co? Po co kupować szelki za dwie stówy?" itd. Cieszę się jedynie, że rozumieją potrzeby psa i nie twierdzą, ze lepsza jakaś marketówka, sami kupują porządną karmę :)
    Albo ten tekst "Nie mów już o psach!" :'D
    Pozdrawiamy1
    D&T

    OdpowiedzUsuń
  11. Post trafiony w sedno! Niestety ja z mojej szkoły, nie mam w ogóle, jedynie przyjaciele z odległych miast (ok. 20-30 km). Ale moi przyjaciele jakoś nie bardzo pałają entuzjazmem jeżeli mówię o psach, także mówię przy nich niewiele! (Zresztą sama wiesz :p )

    Pozdrawiamy,
    Team MegMix!

    www.meggi-mix.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń